Makeup Revolution Flawless Palette – recenzja


Dzisiaj postanowiłam opisać Wam paletę cieni Flawless firmy Makeup Revolution.
W sieci jest mało recenzji tej palety, co mnie dziwi, gdyż paletka jest godna uwagi i polecenia zarówno początkującym jak i bardziej zaawansowanym makijażystkom.




Paleta przychodzi do nas w kartonowym błyszczącym opakowaniu.
 

Sama kasetka jest wykonana z dobrej jakości plastiku w kolorze czarnym, o wymiarach 17,5cm x 10cm.
W środku znajdziemy duże lusterko oraz 32 cienie o średnicy 2cm.

Cienie posiadają różne wykończenia: matowe, satynowe, perłowe, z drobinkami. Te perłowe konsystencją przypominają niektóre cienie z palet Sleek, są miękkie, jakby kremowe, dzięki czemu pięknie połyskują na skórze, dając ciekawe efekty, w zależności od kąta padania światła. Wszystkie są bardzo dobrze napigmentowane, łatwo się rozprowadzają i rozcierają, nie osypują się w ciągu dnia, makijaż nimi wykonany utrzymuje się cały dzień.
Dużym plusem jest wydajność oraz cena 40zł/8£ za paletę.
Dostępne w polskich drogeriach internetowych.
W Anglii kupimy ją w Superdrug.

Kolory znajdujące się w palecie:

 Paper – matowy; na zdjęciu kolor jest słabo widoczny tylko dlatego, że jest identyczny z odcieniem mojej skóry. Reszta cieni jest perłowa. Jednak ta perła na powiekach nie jest zbyt „nachalna”.


 
 Almost here – całkowicie matowy. Uncover i Barely pink to kolory pomiędzy matem a delikatną satyną.
Blue Star – bardzo ciemny granat, prawie czarny, z niebieskimi drobniutkimi drobinkami, które niestety znikają przy rozcieraniu, trzeba dołożyć ruchem wklepującym aby były widoczne, pięknie się mieni.

 
Smudge – matowy.
Black tie – czarny z maleńskimi srebrnymi drobinkami; podobnie jak przy cieniu Blue Star, aby były widoczne, trzeba cień wklepać w powiekę. Super wygląda jako kreska.


Zdecydowanie mój ulubiony rząd kolorów. J
Pure chocolate, Raw i Night– całkowicie matowe, przy czym czerń nie jest głęboka.
Red night, Molton chocolate,Burgundy nights – określiłabym jako odcienie wielowymiarowe, pięknie się mienią w zależności od kąta padania światła, tworzące niespotykaną głębię.
GreenStars – to ciekawy, ciemnozielony/khaki kolor, z żółtymi refleksami, posiada delikatne złote drobinki.
Café noir – chłodny brąż mieniący się tymi samymi złotymi drobinkami co GreenStar.



Zdecydowanie polecam!!!


* Post nie jest sponsorowany.

2 komentarze:

  1. super post! zapraszam na mojego bloga! :)
    dominikamarciniak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń